wtorek, 29 marca 2011

Chris Lukhaup w Hong Kongu

Po codziennych wspinaczkach i wycieczkach po górach chodziłem sobie na Fish Street aby lepiej przyjrzeć się sklepom akwarystycznym znajdującym się tam. Jeden z nich jest szczególnie charakterystyczny. Należy do Dave'a Chow i jego żony, mając niewiele ponad metr szerokości i około 12 metrów długości jest to jeden z najmniejszych sklepów akwarystycznych jakie widziałem. Jednakże, także jeden z najpiękniejszych. Wykorzystali małą powierzchnię do maksimum i jest tam wiele wspaniałych aranżacji.


Jest tu dostępnych kilka ryb i krewetek, jednak skupiają się głównie na roślinach akwariowych i aranżacjach. W ciągu dnia w sklepie jest żona Dave'a, podczas gdy on jeździ po Hong Kongu, doglądając akwariów klientów. Wieczorami jednak oboje są w sklepie.
Muszę przyznać że ten sklep należy do grupy "najlepszych jakie widziałem". Dave Chow jest bardzo dobrze znany w światku akwarystycznym,  a na ścianie wiszą liczne nagrody jakie otrzymał za swoje aranżacje. Jeśli będziecie przypadkiem w Hong Kongu  koniecznie musicie wpaść, pomimo że będzie dla Was tam bardzo mało miejsca bo sklep jest zawsze pełen ludzi.

czwartek, 24 marca 2011

Chris Lukhaup w Hong Kongu - dzień 7



W niedzielny wieczór odwiedziłem "Crystal Garden", sklep który sprzedaje głównie krewetki Red Bee. Są tam też Czarne Bee, widziałem też Red Ruby i Red Wine, a także Pandy.
Ale głównie były tak Red Bee wszelkich możliwych gradacji.


Właściciel sklepu Jackie Poon,  jest prawdziwym maniakiem krewetkowym. Ma naprawdę cudeńka w sklepie - prawdopodobnie jest to najlepszy sklep z krewetkami w Hong Kongu. Sprowadza krewetki prosto z Japonii, od bardzo renomowanego hodowcy, którego regularnie odwiedza. Możecie do niego napisać na: crystalgarden2008@yahoo.com.hk. I naprawdę polecam wizytę w jego sklepie.

niedziela, 20 marca 2011

Chris Lukhaup w Hong Kongu - dzień 6


Nareszcie dotarliśmy do habitatu krewetek Biene. Oczywiście udało nam się to dzięki pewnej pomocy członków CAU.

Wczorajsza wycieczka była naprawdę intensywna, zwłaszcza że padał cały czas deszcz i musieliśmy się sporo wspinać po śliskich skałach. Po kilku minutach byłem już cały spocony, i tak miało być przez kolejne 4 godziny (podkreślę tylko że ja tu przyjechałem na urlop - to świadczy o czymś). Dodatkowo jeden z moim aparatów popsuł się od nadmiaru wilgoci. Dobrze że mam zawsze dwa przy sobie, właśnie na takie sytuacje. Ale i ten niezbyt się sprawował i musiałem zmieniać obiektywy... byłem naprawdę zestresowany.

Poniżej pierwsze zdjęcia ze środowiska naturalnego Bienek:

Chris Lukhaup w Hong Kongu - dzień 5



Bez ciągłej wspinaczki po górach nie da się chodzić w rejonie Hong Kongu, zwłaszcza jeśli chce się znaleźć cudowne krewetki. Również dziś musieliśmy poświęcić kilka godzin aby dotrzeć do bardzo specyficznego habitatu. W trakcie tej eskapady towarzyszył nam Alan Wong z WWF z Hong Kongu. Alan zna miejsce gdzie można znaleźć bardzo ciekawe formy barwne Caridina Serrata. I było w górę i w dół, a kiedy już nie czułem nóg a zimny wiatr chciał mnie przewrócić, Alan pokazał nam małą dolinę, w której zobaczyliśmy kilka małych strumieni.


Byliśmy wkońcu na miejscu i siły zaczęły wracać. Mały strumyk miał temperaturę 15*C aczkolwiek były w nim krewetki. Przystąpiliśmy więc do fotografowania, robienia pomiarów i obserwowanie. Krewetki co prawda nie były tak niebieskie jak opowiadał Alan ale i tak były bardzo fajne. Niektóre zwierzęta były nawet czarne lub z różowym wzorem. W drodze powrotnej zaczął padać deszcz, udaliśmy się więc pospiesznie do miasta, gdzie mieliśmy zaplanowany obiad z Creative Aquascaping Union Hong Kong.



Jutro jedziemy do habitatu krewetek Biene, cieszę się z tego bardzo, że po tylu wizytach nareszcie tam będę. Mam nadzieje że nie będzie padało i deszcz nie zepsuje nam wycieczki.

piątek, 18 marca 2011

Chris Lukhaup w Hong Kongu - dzień 4

Raport z Hong Kongu

 Powoli zaczynam się czuć jak w "Dni Świstaka", znów idziemy w góry w poszukiwaniu "pancerniaków". Moje nogi mają powoli dość, nie są przyzwyczajone do takiej ilości wspinaczki. Zaciskam więc zęby, zakładam mój 50 kilowy bagaż i ruszam. Werner, Andreas i dziewczęta są oczywiście znów z nami.

Udajemy się do rezerwatu Sing Mun, to tutaj wg Gary-ego Wu można znaleźć krewetki Tiger. Po dotarciu na miejsce poszukaliśmy drogi w górę strumienia i ruszyliśmy, gdyż sądziliśmy że tam właśnie znajdziemy krewetki. Po drodze znajdowaliśmy wiele krewetek Caridina Cantonensis, których jednak nie łapaliśmy.
Również Brotie Hainanense oraz jedno Macrobrachium znaleźliśmy w tej zimnej, szybkopłynącej wodzie.


Po kilku kilometrach pożegnałem się i wyruszyłem samotnie w drogę powrotną ponieważ chciałem spotkać się z Cliff-em Hui, znanym aquascaper'em, w jego nowym sklepie. Życzę Wernerowi i pozostałym powodzenia w dalszej wędrówce i mam nadzieję że uda im się znaleźć kilka "Tygrysów".

Drogę powrotną obrałem sobie "na skróty" przez dżunglę. Po jakimś czasie zorientowałem się że śledzi mnie banda małp. Prawdopodobnie są często karmione przez turystów i nie boją się. W każdym razie ode mnie nic nie dostały, bo nie wolno jest karmić dzikich zwierząt.




 Wizyta w sklepie

Cliff otworzył swój pierwszy sklep wspólnie z kolegą w znanej "rybiej" dzielnicy Hong Kongu. Nazywa się on "Green concept" i jest prawie zawsze pełen ludzi, przez co miałem problem żeby zrobić zdjęcia akwariów.
Zaraz po wejściu do sklepu człowiek zdaje sobie sprawę że jest to miejsce pracy artystów. Sklep nie jest ani zbyt duży, ani zbyt jasny, ale znajdujące się tam zbiorniki są naprawdę wspaniałe. Cliff postawił tu również swoje nowe akwarium, które chce zgłosić na tegoroczny konkurs ADA. Nie wolno mi jednak jeszcze opublikować jego zdjęcia, gdyż nie mógłby wtedy wystartować w konkursie. Suma sumarum sklep ten wg. mnie należy do TOP 5 sklepów akwarystycznych w Hong Kongu, i mam nadzieję że podczas jutrzejszego obiadu z CAU Club zdradzi mi jeszcze parę swoich sekretów.

czwartek, 17 marca 2011

Chris Lukhaup w Hong Kongu - dzień 3 C.D.

Dziś zaczęliśmy znów bardzo wcześnie aby odbyć wspinaczkę wzdłuż Chińskiej granicy. Jest tam wiele przepięknych, małych wodospadów, strumyków i rzeczek czekających aby dopiero zostały odkryte.

Niemiecki przewodnik, Werner Klotz udzielił nam instrukcji jak mamy się zachowywać w razie napotkania żołnierzy. Jeśli będą nosić niebieskie mundury wtedy nie mamy się czego obawiać. Jeśli jednak spotkamy żołnierzy w zielonych mundurach, oznaczać to będzie że zgubiliśmy drogę i powinniśmy się przygotować na "przydługie" wakacje w "domu wysyłkowym".

Poniżej kilka fotek z wypadku dnia 3-ego.